Kulisy Kariery – Marcin Guzik inaczej o karierze

Nie ściągał na egzaminach, głęboko wierzy w Boga i z powodzeniem doradza największym firmom w Polsce. Czy to jest możliwe i czy się opłaca?

Dekadę temu był moim mentorem i wzorem do naśladowania. Była na drodze, którą ja też chciałem kroczyć. Podczas cyklicznych spotkań przy kawie zadał mi wiele trudnych pytań i dał wiele cennych uwag. Pomógł mi rozpocząć moją karierę w biznesie. Marcin, dziękuję za Twoja pomoc, wiele cennych wskazówek i podzielenie się kulisami swojej kariery z czytelnikami bloga.

 

marcin_guzikMarcin Guzik

Członek Zarządu TenStep Polska

Pasjonuje się zarządzaniem przedsiębiorstwem. Z zamiłowaniem zgłębiał psychologię i studiował dziennikarstwo. Jest współautorem światowego standardu zarządzania projektami TenStep Project Management Proces – procesu zarządzania ludźmi. Razem z ICAN Institute, wydawcą Harvard Business Review Polska, rozwijał Advanced Project Management Academy. Założył [z sukcesem – W.P.] dwie firmy, a przy ich prowadzeniu polega także na swojej wierze w Boga. Gra na gitarze jazzowej, aktywnie zwiedza i podziwia góry i uwielbia swoją rodzinę.

Wojciech Paździor: Marcinie, jak rozwijała się Twoja kariera?

Marcin Guzik:

Wojtku, ja nie robię kariery. Karierę robi Mark Zuckerberg, Tomasz Lis i im podobni, ja po prostu codziennie haruję. W związku z tym jedyne, co mogę opowiedzieć, to to, w jaki sposób się rozwija przedsiębiorstwo, w jaki sposób ja się rozwijam, rozwijając przedsiębiorstwo. Natomiast nie nazywałbym tego, co robię karierą.

W takim razie, jak zbudowałeś swoje przedsiębiorstwo?

Od najmłodszych lat w każdej sytuacji, w której się znajdowałem, zajmowałem się organizowaniem. Działałem w różnych kołach zainteresowań, ruchach i akcjach. Dlatego w szkole nie byłem orłem we wszystkich przedmiotach – zabrakło mi 0,25 punktu i zamiast na zarządzanie i marketing dostałem się na informatykę na Politechnice Wrocławskiej. Pamiętam, jak tęskniłem do tego, żeby uczyć się zarządzania. Pożyczałem od znajomych podręczniki do TOZu* i czytałem do poduszki. Po pierwszym roku przeniosłem się na zarządzanie i marketing. I to było super. Od początku mojej drogi edukacyjnej byłem zdecydowany i konsekwentny w tym, czego się uczę i jakie przedmioty wybieram. Na studiach zawsze uczyłem się spraw związanych z zarządzaniem przedsiębiorstwem i psychologią.

A skąd się wzięło takie zamiłowanie?

A żebym ja to wiedział. Kogoś kręcą wycieczki w góry, innego kręci jazda na motorze. Mnie kręciło zarządzanie. Czułem, że to jest moja pasja i małym kosztem osiągałem duże efekty. Łatwo się tego uczyłem, chętnie o tym czytałem, sprawiało mi przyjemność śledzenie, jak z nikomu nieznanego Williama Gatesa robi się Bill Gates, którego produktów wszyscy niemal używamy. Dla mnie to jest fascynujące do tej pory.

W czasie studiów, mój przyjaciel Krzysiek Grynienko namówił mnie do wstąpienia do AIESEC. Tam zobaczyłem żywą organizację. Telefony, które dzwonią, jakieś wykresy wiszące na ścianach, młodych ludzi planujących duże przedsięwzięcia. Największy wpływ wywarły na mnie wtedy dwie osoby: Majka Lose i Marcin Kwiatkowski. Ludzie ci zachowywali się inaczej niż moi dotychczasowi znajomi. Mieli wizję, że to oni sterują swoją przyszłością. I to było super! Pokazywali, że można marzyć i działać. A poza tym traktowali mnie jak równouprawnionego partnera i kolegę. Robili na co dzień rzeczy, które były dla mnie nowe i niezrozumiałe. Potem na szkoleniach zrozumiałem, co to jest to do list czy macierz Eisenhowera. Ale najpierw zobaczyłem to w projekcie u Mai. Można powiedzieć, że nowa rzeczywistość była tłumaczona przez teorię. I tu dowiedziałem się, że polskie, dobrze mi znane „przedsięwzięcie” to po nowemu „projekt”.

Jakie były kluczowe momenty w Twoim rozwoju?

Kluczowe momenty to te, kiedy ktoś mi pokazał, że potrafię zrobić rzeczy, o które sam siebie nie podejrzewałem. Wiążą się z ludźmi, których spotykałem.

Skończyłem studia w takim nastawieniu że wszystko można „dream and act” [marz i działaj – W.P.]. Wysłałem trzy pierwsze CV i od razu zaproszono mnie na rozmowy. Pomyślałem sobie: „he, to łatwe”, a potem przez dwa miesiące nikt się nie odzywał. Skończyły się pieniądze i był dramat. Co zrobić? I wtedy spakowałem swój zielony plecak, pojechałem do Warszawy.

Wcześniej uczestniczyłem w I edycji Akademii Innowatorów Społecznych (AIS) organizowanej przez Ashoka Fellows. Spośród mentorów wybrałem Jacka Jakubowskiego. Na ostatnim spotkaniu Jacek się pyta: „co robisz?”, ja mówię: „aktualnie szukam roboty”. Na następny dzień przychodzi i mówi: „kolego, dlaczego szukasz pracy? Przyjdź do nas”. To były początki oglądania fachu konsultanckiego – w ujęciu mocno psychologicznym. Jacek nadawał nowe znaczeni pojęciom, które znałem od strony organizacyjnej. Poza tym, jako urodzony optymista, kreator i lokomotywa wszelakich inicjatyw – pokazał mi, że całe życie można być młodym.

Później dopiero zdecydowałem, że zakładam własną firmę.

Duży wpływ na mnie miał Marian Wątroba, który prowadził mój pierwszy trening interpersonalny. Robił coś takiego z grupą, co mi imponowało – grupa zaczynała pracować sama, dostrzegając swoją własną wartość, a trener był z boku, niemal pomijany.

Muszę też wspomnieć ks. Tadeusza Chlipałę. To naturalny lider – talent do budowania sojuszy, zjednywania ludzi. W czasie studiów prowadził wspólnotę oazową, w której byłem animatorem (takim prowadzącym grupę). Ks. Tadeusz pokazał mi, co to znaczy łączyć życie z wiarą. Miał powiedzenie: „Ja robię rzeczy dobre, zgodnie ze swoim sumieniem. Pan Bóg stara się o pieniądze”. Jestem katolikiem i jak otwierałem firmę, poprosiłem o mszę w intencji tego, żeby Bóg nigdy nie dał mi wpakować się w sytuacje trudne moralnie.
A jak już o ludziach – muszę wspomnieć o moim najważniejszym partnerze i impulsie rozwoju. Żona jest moim kluczowym towarzyszem w dyskusji. Patrzy na moje sprawy z kompletnie innej perspektywy i to mnie urzeka. Wiem, że jak mi mówi, że coś jest bez sensu lub dziwnie wygląda – to, choć czasem nie zna detali – i tak ostatecznie ma rację.
TenStep-Polska-logo1 Jak Bóg pomaga Ci w biznesie?

Raczej, jak Bóg pomaga w życiu. Bo nie ma biznesu i życia. Nie staję się innym człowiekiem po wyjściu z domu i wejściu do firmy. Czy pomaga? On czasami przeszkadza. Wyklucza pewne rzeczy, np. korupcję, oszukiwanie, ukrywanie intencji. W powszechnej opinii przecież to codzienność biznesu! A więc w konsekwencji może i to w krótkim okresie oznacza mniej pieniędzy – przykładowo – nie pracujemy dla branży tytoniowej i alkoholi. Uważamy, że zamiast ludziom pomagać – szkodzą.

Ja wierzę Bogu i wiem, że ma swój plan na mnie.

Twój problem ze wzrokiem – to też element tego planu?

Oczywiście. Najpierw musimy zrozumieć, że osoby niepełnosprawne nie są nienormalne. Znajoma powiedziała mi: „Denerwują mnie wypasione auta postawione na miejscach dla niepełnosprawnych”. Dlaczego zakładamy, że takie osoby muszą być biedne? Jeżdżę dużym, dobrym samochodem i zarobiliśmy na niego legalnie.

Mam problem z czytaniem na spotkaniach. Słaby wzrok przeszkadza mi też w prowadzeniu prezentacji i szkoleń. Od dawna na prezentacjach używam dużego fontu, kluczowe słowa zaznaczam innym kolorem i pogrubieniem. Nieraz słyszałem od uczestników, że to jest super, bo jest mało na slajdach i łatwiej zapamiętują.

A Twoją intencją było…

…danie sobie szansy na przeczytanie, co teraz wyświetlam. (śmiech)

Moja wada wzroku wpływa na to, kim jestem. Nigdy w życiu nie ściągałem, bo nie dałbym rady. Dzięki temu jestem pewny siebie, bo wiem, co umiem. Pod tym względem życie nie obchodziło się nade mną łagodnie, może dlatego teraz nie przejmuję się drobnostkami. Wiem, że są rzeczy gorsze niż to, że wyrzucą Cię z pracy, nie dostaniesz zlecenia czy jest konflikt miedzy działami w firmie.

Jeśli takie ograniczenie nie powstrzymało Cię to jaka jest Twoja recepta na sukces?

Kiedy w szkole muzycznej nie wychodził mi jeden fragment utworu, mój profesor zakreślił mi te nuty. Miałem ćwiczyć tylko ten kawałek do końca lekcji. Potem pochwalił, że gram dużo lepiej i kazał mi ćwiczyć go dalej przez cały tydzień. Mówił, że pierwsze tysiąc razy jest zawsze najtrudniejsze.

Zanim przerwałem szkołę, nauczyłem się, że koncert i brawa trwają przez ułamki sekund w porównaniu do tego, ile czasu poświęcasz na przygotowanie. Ćwiczysz lata, grasz godzinami dziennie, doskonalisz każdy dźwięk do perfekcji. Później grasz na koncercie i po chwili jest koniec. Muzycy, podobnie sportowcy, doskonale wiedzą, że na sukces składa się w 5% z talentu, 5% ze szczęścia i 90% z ciężkiej pracy. Nie wiem, jaka jest recepta na sukces, a ponieważ nie mam innego pomysłu, dlatego mówiłem, że ja sobie po prostu codziennie haruję.

Po tych kilkunastu latach mam więcej pytań niż odpowiedzi. Ciągle się uczę i szukam lepszych rozwiązań.

Co daje Ci najwięcej satysfakcji w pracy?

Urlop. (śmiech)

Czerpię satysfakcję z tego, że mogę spędzać czas z żoną i córką.

Naprawdę mam to napisać? (śmiech)

Największą satysfakcję zawodową mam wtedy, kiedy widzę, że moje działanie przynosi rezultat. Kiedy klient opiera się, nie wierzy w moje rozwiązanie i mimo to uda mi się go przekonać – i zaczyna działać.

Druga radość pojawia się, kiedy klient tak przetwarza nasze rozwiązanie, że nie przypomina ono już tego oryginalnego, ale wiem, że my byliśmy na początku. Świetnym przykładem jest nasz ulubiony, dawny Klient. Nasza metodyka jest tam tak przetworzona, że nie da się jej rozpoznać. Między wierszami wiadomo jednak, że to my inicjowaliśmy zmianę i w rozwiązaniach widać model TenStep. Ale już tego tak się nie nazywa, to „weszło” w ludzi.

Uwielbiam też, jak moi pracownicy są chwaleni przez Klientów. Szczególnie, gdy mówią że pracownik jest lepszy ode mnie. Bo to jest tak – uważam, że ileś rzeczy potrafię zrobić bardzo dobrze lub doskonale. Jednak ja sam – zrobię jedną, dwie. W tym samym czasie zespół zrobi ich dwadzieścia. Choć mi mogą się one wydawać gorsze – to tak naprawdę one są po prostu robione inaczej. Ale to nie znaczy, że gorzej. Wielokrotnie okazuje się, że oni robią to lepiej. I dlatego delegowanie jest jednym z trudniejszych obowiązków przedsiębiorcy.

Kiedyś napisałem swoje motto – „budowanie rzeczy trwałych”. Nie chcę być epizodem, chwilą. Chcę po latach usłyszeć, że wtedy to zadziałało i działa do teraz. Dlatego ogromną satysfakcję mam, kiedy USA kupuje nasze rozwiązania. Tu wychodzi kompleks zaściankowej Polski. (śmiech)

Ale z tym urlopem to nie do końca żart. Cieszę się, że mam rodzinę i że mogę łączyć ją z pracą. Jestem dumny, że nie przesadziłem z pracą. Bo mógłbym mieć dużo pieniędzy i rozwalone życie prywatne. W firmie mimo patrzenia biznesowego mówi się o rodzinie, dzieciach i pasjach. Moja córka często przechadza się przez biuro, dostaje lizaka od taty i nikogo to nie dziwi. A to wcale nie jest modne w „Warszawce”.

Co doradziłbyś ludziom chcącym prowadzić własny biznes?

Zadałbym dużo pytań:

Czy jesteś zwierzęciem korporacyjnym, czy drapieżnikiem, który lubi polować?

Czy będziesz umiał jako facet przekonać żonę, że potrafisz utrzymać rodzinę bez etatu?

Czy poradzisz sobie z pokusami, które czekają na przedsiębiorcę w wieku średnim? Nie wiem, jak odbierają to kobiety, bo nią nie jestem, ale mężczyźni czasami szaleją.

Czy poradzisz sobie z momentem, kiedy osiągniesz sukces i pomyślisz, że jesteś Królem Lwem?

Zadałbym wiele pytań, ale nie dawałbym rad.

To wszystko, co Ci powiedziałem Wojtku, jest wynikiem tego, gdzie dzisiaj jestem. Całkiem możliwe, że za 25 lat powiem coś jeszcze, bo będę w innym miejscu. Jeśli Bóg ma taki plan na mnie, to firma będzie dalej się rozwijać. Jeśli nie, to na szczęście umiem grać na gitarze i awaryjnie mogę zmienić zawód. (śmiech)

-
*Teoria Organizacji i Zarządzania – przedmiot prowadzony na I roku zarządzania przedsiębiorstwem przez prof. Mariana Hopeja
-
Kulisy Kariery

Autorski cykl wywiadów z (nie)zwykłymi ludźmi. Opowiadają o różnych ścieżkach kariery, zdradzają swoje sekrety o odwadze, awansach, rekrutacji i czerpaniu satysfakcji z pracy. Każdy z gości chętnie pomoże, jeśli i Ty zaoferujesz swoją pomoc.

Zachęcamy do zadawania pytań i dyskusji pod wywiadami.

 

Patroni medialni

Qbusiness.pl

Biznes-Dolnoslaski

Wroclawiak.pl

aiesec_short_logo (300x33)

KARIERA_logo

HRNews

logotyp TRECO portal v3

marka-pracodawcy-patronat

Active Strategy Sp. z o.o.

ul. Kolista 14/22

54-152 Wrocław

NIP: 8943065098

KRS: 0000570503

REGON: 362233488

X